Archiwum 29 listopada 2010


lis 29 2010 senny dzień
Komentarze: 1

Nie pomaga ani duża dawka kofeiny, ani jakieś "dopalacze" z apteki w postaci plussszów i innych podobnych. Głowa ciężka jak cholera i już prawie prawie leże na biurku... Życie urzędnika to ciągla walka - przed 10.00 z głodem a po 10.00 ze snem. I dziś ja sie czuję modelową urzędniczką! A nawet lepiej, bo walczę od rana. 

Gorączka powyborcza jeszcze mi nie spadła i nadal cholernie mi wstyd. I to wcale nie za tych co kupują głosy, ale za tych co biorą te pieniądze. Trudno mi się pogodzić z "oczywistymi oczywistościami" rządzącymi światem.

A z wczorajszego wieczora polecam film "Moon". Ciekawy pomysł na film. Może nie perfekcyjnie zrealizowany, ale warto poświęcić kilkadziesiąt minut. Na dziś zostawiłam sobie "Pogrzebany". Ciekawa jestem czy da się nakręcić film tak bardzo ograniczony co do miejsca akcji...